sobota, 28 lutego 2015

Carpe Diem albo idź do domu!

  • Jak wiadomo, każdy z nas może mieć zły dzień. Ciężko "Cieszyć się chwilą", kiedy w szkole nie idzie, w pracy nie idzie, rodzice/przyjaciele mają pretensje, a Ty nie masz już siły. Tak się zdarza i to spotyka każdego z nas. Tylko dlaczego przez to, że nam się nie układa, musimy zatruwać humor wszystkim innym dookoła przebywającym przy nas?
  • Mówi się, że Polska słynie z buractwa. Czy to fakt czy kłamstwo - trudno to jednoznacznie ocenić, ale nie ulega wątpliwości, że jesteśmy narodem RACZEJ pesymistycznym. Z jednej strony nie ma się czemu dziwić- patrząc na dane odnośnie zatrudnienia, płacy czy choćby opieki medycznej, ale z drugiej strony... nie mamy w końcu AŻ tak źle! mamy swoją pozycję na tej całej arenie międzynarodowej, są kraje (zwłaszcza wschodnie), które mają tę sytuacje znacznie gorszą! Czy mamy więc naprawdę powody, żeby chodzić wiecznie naburmuszonym?
  • Prawda jest, że musimy uważać nie tylko na to, co mówimy, ale też na to, JAK MYŚLIMY. Wydawać by się mogło, że nikt przecież nie ma prawa o tym wiedzieć, ale nawet nie zdajemy sobie sprawy, że każdy nasz czyn, każdy gest i mikrogest zdradza, czy to jesteśmy źli, czy zestresowani, czy załamani. 
  • Jeśli masz zły dzień- odizoluj się od ludzi. Nie wysyłaj im swojej "złej energii", nie uprzykrzaj im dnia swoimi buraczanymi odpowiedziami lub brakiem jakiejkolwiek. Bo nie tylko psujemy przy tym czyiś humor, ale także psujemy opinię o samym sobie. A po co uchodzić za buraka?
    Czasem zdarzy się, że ze względu na jakieś obowiązki kompletna izolacja jest niemożliwa, a zatem odetnijmy się na tyle, na ile to możliwe. Idź do domu, prześpij się, przemyśl sobie wszystko co Cię gnębi, przetraw to. Jeśli Ci to pomoże, to porozmawiaj z kimś o swoim problemie i zastanówcie się wspólnie jak go rozwiązać (bo rozwiązanie jakieś na pewno istnieje). I wróć do ludzi.
  • Bo tak, jak głosi pewna teoria, wśród ludzi trzeba być zawsze uprzejmym, radosnym, zarażać optymizmem. A swoje bolączki przetrawiać mamy w swoich czterech ścianach.

4 komentarze :

  1. Trudno jest odizolować się od innych, chodząc do szkoły, przecież człowiek nie zerwie się z lekcji tylko dlatego, że ma zły dzień. Odcięcie się od świata też nie zawsze działa. Jasne, czasami to pomaga, ale są ludzie, którzy nie rozumieją czyjejś potrzeby samotności/ciszy i wtedy naprawdę ciężko jest przestać warczeć na innych. Z własnego doświadczenia wiem, że prędzej zacznę udawać, że wszystko jest okey niż porozmawiam z kimś o swoich problemach. Są różni ludzie, jedyni będą chcieli się komuś wyżalić w cztery oczy/przez telefon, inni na samą myśl o tym, że mieliby z kimś porozmawiać tracą wszystkie chęci.
    Pozdrawiam,
    Lisek.
    http://nemo-letting-go.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda miałam w swoim życiu taki czas. Nawet teraz mam tyle nauki że sie siedze w książkach i mam już tak dość. Ale trzeba jednak się utrzymywać psychicznie bo inaczej polegniemy.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny wpis ! :) pozdrawiam i zapraszam http://pocomiwiecejx3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Także sądzę, że jak ma się zły dzień to lepiej się odizolować od ludzi, bo może akurat ktoś czuję się dobrze, to nie powinno zarażać się smutkami. Obserwujemy?
    Zapraszam na post z opowiadaniem :*

    http://odbicie-lustra.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń